Drukarz - Unia I 0:0

Drukarz - Unia I 0:0

Mecz z Drukarzem poza zawodnikami Unii. Wynik satysfakcjonujący, tym bardziej, że przed meczem piłkarze Drukarza mieli chęć pobić swój bramkowy rekord. Tym razem się nie udało, ale może w kolejnych meczach... czego oczywiście życzę.

Przeglądając stronę zespołu z Parku Skaryszewskiego natrafiłem na relację z meczu (http://ksd2001.futbolowo.pl/relacja,271,ks-drukarz-2001-warszawa-vs-muks-unia-warszawa.html) Czytając sprawozdanie odniosłem wrażenie, że byłem na jakimś innym meczu, ale jak to w życiu bywa, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Przyjąłem treść do wiadomości i tyle. Jednakże chciałbym przedstawić obraz meczu z innego... punktu widzenia.

Zacznę od tego, że boisko, na którym piętnastoletni chłopcy rozgrywali mecz nadaje się raczej dla zespołów, w których liczba zawodników nie przekracza dziewięciu. Ciasnota powodowała to, że nie można było rozgrywać akcji, a o wszystkim decydowała walka i wielu przypadkach przysłowiowa "laga do przodu". No cóż, gra się w różnych warunkach, ale są one jednakowe dla zawodników obydwu drużyn. Nie było pięknej gry, bo jej być nie mogło. Była za to twarda walka z jednej i z drugiej strony. Szkoda tylko, że sędzia dopuszczał do zbyt ostrej gry. Niektórzy zawodnicy, z obydwu drużyn, zasłużyli na kary "minutowe". Należało uspokoić grę, by nie doszło groźnych kontuzji. Walka jak najbardziej, ale są pewne granice.

W pierwszej połowie mimo, że drużyna Unii miała więcej z gry, to ekipa Drukarza miała cztery groźne akcje, a Unici zaledwie dwie. Groźne akcje gospodarzy brały się z indywidualnych błędów obrońców i mogły zakończyć się golami. Druga połowa była bardzo wyrównana, z tą jednak różnicą, że to Unici mieli więcej okazji do strzelenia gola. Groźne akcje tym razem rozłożyły się 4 do 2 dla Unii. Dodam, że Unici zmarnowali trzy tzw. "setki". Dwa pudła i dwie znakomite obrony bramkarza gospodarzy. Drukarz z kolei miał swoje szanse nie tylko z gry, ale także ze stałych  fragmentów. Po jednym z nich doszło do kontrowersji, którą jak się okazało wywołali sami... rodzice. Piłkarze obydwu drużyn schodząc po meczu do szatni nie mieli wątpliwości, że gola nie było. Co się takiego wydarzyło? Otóż zawodnik Drukarza fantastycznie wykonał rzut wolny, a bramkarz Unii znakomicie obronił piłkę bitą w krótki róg bramki.

Był to typowy mecz walki. Przed meczem Unici wzięli by jeden punkt "w ciemno", jednakże po meczu pozostał niedosyt. Mecz na swoją korzyść mogła rozstrzygnąć każda z drużyn. Pozostaje poczekać do rewanżu, być może przy ul. Obrońców Tobruku wynik nie będzie remisowy, a przynajmniej zobaczymy gole.

Przedstawiając nieco inną wersję meczu, życzymy zawodnikom Drukarza skutecznej walki o awans do Ekstraligi, a Unii utrzymania w lidze.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości