Drogowiec - Unia - zamiast sprawozdania

Drogowiec - Unia - zamiast sprawozdania

W niedzielne, deszczowe popołudnie Unia zagrała w Jedlińsku mecz z Drogowcem. Po chwilami dobrej grze w poprzednich meczach (z Pogonią i Drukarzem), wydawało się, że Unici w końcu wyszli z kryzysu, jakim było rozdawanie prezentów w postaci bramek. Takich prezentów, co prawda, nie było w meczu z Drogowcem - i to jest jedyna optymistyczna informacja, ale wrażenie, jakie zostawili po sobie Unici jest bardzo złe. Tak słabej postawy nikt się nie spodziewał. Unia jechała do Jedlińska po trzy punkty, ale kolejny raz okazało się, że nie dla Unii czekoladki. Tym razem nikt nie przeszkadzał. Sędzia główny i jego asystenci poprowadzili mecz niemal wzorowo, boisko zroszone deszczem, a jednak Chłopcy z Bemowa zagrali przysłowiowy "piach". Można by rzec, że to najgorszy mecz Unii w tych rozgrywkach. Niestety drużyna na boisku wyglądała tak, jakby wyszła na mecz podwórkowy, co najwyżej szkolny. Wydawało się, że piłkarze będą mogli "złapać oddech" pod nieobecność trenera Reginisa, zobaczyć jak gra się bez sportowej presji i zobaczyli... Formacje przesuwały się bez żadnego ładu. Podpowiedzi i korekty ustawienia dokonywane przez trenera Jędrzejczyka były ignorowane. "Gwiazdy" na boisku "wiedziały lepiej", jak gra się... no właśnie w co? Bo na pewno nie w piłkę nożną. Widać piłkarze z Obrońców Tobruku nie potrafią grać bez presji wywieranej z ławki rezerwowych, bez ciągłych, wyrażanych ostro podpowiedzi. "Mistrzowie" gier komputerowych są niestety najlepsi przed telewizorami (i też nie zawsze), w realnym świecie nie wiedzą za bardzo o co chodzi w grze w piłkę nożną. Podpowiem więc - chodzi o strzelanie goli przeciwnikowi. Koncentracja! To jest pojęcie, które jest zupełnie obce piłkarzom Unii. Miałem okazję podróżować raz z piłkarzami na mecz. Atmosfera w busie była więcej, niż piknikowa, była głupawa i nie było tam miejsca na zamienienie choćby kilku słów na temat przeciwnika, na temat gry - jak zagrać w danej sytuacji, jak rozegrać piłkę poza schematem. Kompletnie nic. W niedzielę poirytowany postawą zespołu trener, nie omieszkał wspomnieć o atmosferze, jaka panowała w busie podczas podróży do Jedlińska. Jak widać, nic się od tamtej chwili nie zmieniło, mimo, że minął już prawie rok. Nie zmienia się także na boisku. Może czas skończyć z tymi błazenadami i zacząć poważnie podchodzić do gry w piłkę. Może w tej drużynie zależy kilku chłopcom na grze i w końcu przemówią oni do rozsądku tym, którzy traktują treningi i dni meczowe jak festyny w Wąchocku (nie obrażając festynów w Wąchocku). Może kilku charakternych chłopaków z cojones zrobi porządek w szatni i pomoże zdecydować niezdecydowanym, czy chcą grać w piłkę, czy grać na PlayStation. A może wszystkim odpowiada taka sytuacja? Może nie trzeba nic zmieniać. Jeżeli tak jest, trzeba się zastanowić, czy nie pomieszać składów pierwszej i drugiej drużyny. Skoro piłkarzom z "jedynki" wszystko jedno, w której lidze będą grać, to takie roszady są jak najbardziej wskazane. Dla wyróżniających się piłkarzy w "dwójce", będzie to na pewno czynnik motywujący do jeszcze lepszej gry i cięższego treningu. Warto - piłkarze moi mili - zastanowić się, bo to już ostatni moment, nad tym, czy chcecie na jesień grać w tej lidze czy nie. Kolejne straty punktów, to kolejne kroki na dno tabeli. W najbliższy weekend mecz z Bronią Radom. Jeżeli nie macie serca do gry - dajcie szansę zagrać mecz z Bronią drugiej drużynie, sami zaś zastąpcie ich w ich meczu, tylko nie przynieście "dwójce" wstydu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości