AS Radomiak - Unia I 0:1 (0:1)
Unia przegrała drugi swój mecz z rzędu i drugi z drużyną z Radomia. Można by rzec, że drużyny z Radomia nie "leżą" Unii, jednak rzeczywistość jest bardziej brutalna. Choć to nie Boże Narodzenie, chłopcy z Unii rozdają prezenty. Jeżeli w kolejnym meczu nic się nie poprawi, zapewne zdobędą nowy przydomek - MIKOŁAJE.
Zatem nasi Mikołaje byli w tym meczu zdecydowanie lepsi. Obiektywnie oceniając drużyna Broni przed tygodniem była bardziej wymagającą drużyną, choć tam, jak to mówią: gospodarzom ściany sprzyjały. W meczu z AS Radomiak, sędzia nie uznał Unitom prawidłowo strzelonej bramki (dopatrzył się spalonego) i przerwał także akcję, gdy nasz zawodnik znalazł się sam na sam z bramkarzem (o spalonym absolutnie nie mogło być mowy!). Gdyby byli sędziowie boczni, mogło się to wszystko potoczyć inaczej. Ale... Jest właśnie drugie "ale"! Dwóch z naszych Mikołajów dało prezent kolejnej drużynie z Radomia. Mam nadzieję, że prezenty już się skończyły i z następnymi zaczekamy do tych właściwych świąt. Kolejna sprawa - to skuteczność. Jej brak jest przerażający. Ile trzeba sobie stworzyć sytuacji, żeby strzelić gola? W tym meczu AS Radomiak potrzebował dwóch groźnych akcji, by zdobyć jednego gola. Skuteczność 50%. Tylko pogratulować przeciwnikom.
Komunikacja pomiędzy zawodnikami Unii jest żadna. Patrząc z boku, chwilami wygląda to tak, jakby Unici po raz pierwszy wyszli w tym składzie na boisko i nikt by się nie znał. Tak nie może być. Komunikacja na boisku jest jednym z elementów składających się na sukces. Jeżeli będą grać "niemowy" o dobry wynik będzie znacznie trudniej.
Kolejne spostrzeżenie po tym meczu. Być może najważniejsze. Chłopcy zachowywali się jakby w ogóle pierwszy raz wyszli na boisko i zagrali w piłkę nożną. Brak im cwaniactwa, kreatywności, przewidywania. Wszystko robią, ale dopiero po uwagach trenera. Przykład 1 - rzut rożny. Wybrano jeden wariant rozegrania. Przeciwnik jednak ustawił się tak, że nie nie można rozegrać tego wariantu, ale przy okazji stworzył warunki, że można rozegrać zupełnie inaczej i stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Niestety, wygląda na to, że chłopcy z Unii póki co, nie potrafią inaczej grać. A szkoda. Tyle, że wściekłość ogarnia, widząc brak myślenia. Przykład 2 - przeciwnik staje przed piłką i uniemożliwia rozegranie piłki. Wystarczy kopnąć, by piłka odbiła się od przeciwnika i zasygnalizować sędziemu. Przeciwnik dostaje 3 minuty. Przykład 3 - rzuty wolne. To co było naszym atutem w ubiegłym sezonie - dziś nic nie znaczy. Problem jest prosty do rozwiązania, tylko trzeba pomyśleć. Jeżeli nie wychodzą strzały bezpośrednie, należy włączyć szare komórki i rozegrać rzut wolny inaczej. Można wyskoczyć z muru, urwać się ze strefy, w której gromadzi się większość piłkarzy i spróbować zagrozić w ten sposób bramce przeciwnika. Był rzut wolny, gdy podpowiedział trener, żeby jeden z zawodników urwał się i było zagrożenie. Tyle, że gdyby to było zrobione chwilę wcześniej, zanim krzyknął trener z ławki, mogła by wpaść bramka. Przykładów jest jeszcze więcej, ale może te wystarczą, żeby na boisku nie kopać piłki, tylko nią grać i czekać na wskazówki trenera, tylko próbować samemu coś na boisku zmienić.
Piłkarzem meczu wybrano Krystiana Nowakowskiego. Za walkę należy też pochwalić Mateusza Kaima oraz w drugiej połowie Roberta Waśk.
Komentarze