Sędzia spotkania - Unia I 2:1 (Pogoń - Unia I)
Miało to być zwykłe sprawozdanie z meczu. Meczu wygranego lub przegranego, ale po sportowej walce. Fair. Tymczasem okoliczności porażki Unii nie pozwalają na to, żeby napisać o meczu jak o widowisku sportowym. Było to widowisko SĘDZIEGO. Sędziego, który poruszał się po boisku wyłącznie w strefie środkowej, sędziego, który nie odgwizdał dwóch! ewidentnych rzutów karnych dla Unii, sędziego, który odgwizdał spalonego, gdy zawodnik Unii wyszedł sam na sam z bramkarzem Pogoni, sędziego, który za brutalne wejście nakładką z wyprostowaną nogą, odgwizdał tylko rzut wolny, sędziego, który za najmniejsze przewinienie karał zawodników Unii opuszczeniem boiska. Tak wyglądało to spotkanie. Tak wyglądał ten mecz, którego prawdopodobnie nie można było nawet zremisować. Jak taki "sędzia" mógł po meczu spojrzeć okradzionym z punktów chłopcom w twarz. Zakładam, że nie spojrzał. Chcę też wierzyć, że to marne umiejętności sędziego ustaliły wynik, a nie czynniki trzecie. Na koniec tylko dodam, że w przekroju całego meczu Unici byli niekwestionowanie lepszą drużyną, która zdominowała drużynę Pogoni, szczególnie w drugiej połowie. Dwa stałe fragmenty gry, po których padły gole dla Pogoni oraz jedna bramkowa sytuacja, to zdecydowanie za mało, żeby pokonać Unię, ale dzięki sędziemu stało się to możliwe. Unia w trakcie całego meczu miała 8 bramkowych sytuacji, z czego jedna zakończyła się golem, jedna wyimaginowanym przez sędziego spalonym, dwie nieodgwizdanymi rzutami karnymi. Reszta wynikała z nieskuteczności Unitów. Poza tym Unici przeprowadzili 37 akcji, które powodowały zagrożenie pod bramką rywali. Przy tak beznadziejnie słabym sędziowaniu, nawet, gdyby statystyki były dwukrotnie wyższe, mecz i tak byłby przegrany. Głowy do góry chłopaki!