Czasem się przegrywa, a czasem to inni wygrywają
Zacytowane w tytule przejęzyczenie Otta Rehhagela - niemieckiego piłkarza i trenera, jakże celnie oddaje obraz gry naszych piłkarzy. Dziś wygrała Agrykola 2:0. Dodam, że zasłużenie. Piłkarze Unii w ostatnich czterech meczach zdobyli zero punktów i zero bramek, jednocześnie tracąc ich siedem. Nie wiem jak kibice i piłkarze, ale ja osobiście odniosłem wrażenie, że Unici nie mają w sobie żadnej "pozytywnej agresji", takiej "sportowej złości", która pozwala w złych momentach zacisnąć pięści, podnieść głowy, rozpalić serca i zacząć budować dobry wynik. Ta mentalna strona, która w ogóle nie funkcjonuje, a szkoda, bo bez niej możemy już teraz rozwinąć transparent "żegnaj ligo wojewódzka". Druga strona, to aspekt czysto sportowy, piłkarski. Poziom techniki, jaką ostatnio prezentują Unici, to poziom, który mogli prezentować, gdy rozpoczynali swoją przygodę z piłką nożną. Przyjęcie piłki, krótkie, dokładne podanie - to pierwsze strony piłkarskiego elementarza. Odnoszę wrażenie, że te elementy piłkarskiego rzemiosła, albo zostały usunięte z naszego elementarza, albo zainteresowani byli w tym czasie na wagarach. Wydaje się to nieprawdopodobne, żeby piłkarze na tym poziomie rozgrywek prezentowali się tak słabo, a jednak jest to możliwe. Zastanawiam się także, czego brakuje naszym piłkarzom? Mają przecież wszystko. Dobrą bazę sportową, zawodowego trenera - byłego piłkarza ekstraklasy, zaangażowanego w prowadzenie drużyny podczas treningów i podczas meczów oraz wspierających na każdym etapie rodziców. Czego jeszcze brakuje? A może to moje oczekiwania są zbyt wygórowane? Może liga okręgowa, to liga optymalna dla naszych piłkarzy, a liga wojewódzka to szczyt sezonowych marzeń. Na to wygląda, przynajmniej na razie.
Obecnie sytuacja w ligowej tabeli jest zła. Zostaliśmy na własne życzenie jednym z dwóch chłopców do bicia, tzw. dostarczycielami punktów. Założenia przedsezonowe nadal są możliwe do zrealizowania, ale wszystko w głowach i nogach zawodników. A jeżeli drużynie nie zależy na pozostaniu w lidze wojewódzkiej - to nie ma sprawy - jednakże by zaoszczędzić czas wszystkim dookoła, podpowiem, że wówczas nie trzeba uczestniczyć w żadnych treningach. Wystarczy umówić się na mecz i rozegrać go. Wynik nie powinien zbytnio odbiegać od tych obecnie osiąganych. Temat wymaga rozważenia, bo nie ma potrzeby robić "napinki" w sytuacji, gdy nie jest ona potrzebna.
Komentarze